Tablica, zwykła zielona tablica i biała kreda – niby nic, a jak cieszyło. Pod nieuwagę naszej polonistki zawsze, przed lekcją lub wkrótce po niej, niespostrzeżenie na tablicy pojawiały się przeróżne napisy, rysunki, nawet tajemnicza Oma. Jeśli nam pani pozwalała na niej pisać, to nie było wolnego, niezapisanego miejsca. Och, jak to kochaliśmy i czasem nie pomagała groźna mina pani, by nas od tej zakazanej czynności odciągnąć :))